Społeczeństwo polskie słysząc o zagrożeniach dla polskiej suwerenności i niepodległości instynktownie spogląda na wschód. Mało kto tymczasem zdaje sobie sprawę z tego, że Państwo Polskie nieustannie i konsekwentnie ograbiane jest z kolejnych swoich prerogatyw przez organizacje międzynarodowe, których siedziby mieszczą się w wielkich zachodnich metropoliach.

Poniższy tekst nawiązuje pośrednio do innych tekstów poruszających temat przyszłości polskiej państwowości, które ukazały się już na naszym portalu. Tych z Państwa, którzy nie mieli okazji ich przeczytać, gorąco zachęcamy do lektury.

Po co nam własne państwo
Zabór globalistyczny czy niepodległość
Okupacja unijna – i co dalej?

Polska czerwonym suknem

Jak rozmawiać z lewactwem

zagrozeniesuwerennosciunia

więcej na Ruchu Obrony Polaków

Na początku krótko odniosę się do wspomnianej kwestii wschodu, czyli kwestii rosyjskiej. Tekst ten nie ma bowiem na celu odwracania uwagi od zagrożenia ze strony Rosji, którego autor nie neguje. Zagrożenie to jednakże ma charakter, który do wyobraźni przemawia bardzo łatwo – charakter militarny. W tym cyklu natomiast zamierzam skupić się na zagrożeniach o charakterze instytucjonalnym i ekonomicznym. Te bowiem, w odróżnieniu od chociażby militarnej agresji, są często przez szerokie masy całkowicie niedostrzegane. Nie mają też charakteru gwałtownego i nie skutkują nagłą i całkowitą utratą wolności, niepodległości i suwerenności. Nie charakteryzują się przemocą i gwałtem. Zagrożenia te postępują stopniowo i za kulisami. Mają one zresztą podłoże o wiele bardziej skomplikowane i wynikają nie z lufy karabinu przystawionej do głowy, lecz precyzyjnie formułowanych aktów prawnych, napisanych w sposób, którego przeciętny człowiek często nie jest nawet w stanie zrozumieć lub właściwie zinterpretować. W tekście tym nie chodzi więc o porównywanie zagrożeń, lecz naświetlenie tych, co do których świadomość społeczna jest zdecydowanie mniejsza niż powinna być. Świadomość ta jest niezbędna, jeżeli mamy się przed nimi bronić. Pamiętajmy, że rozbiory Polski nie nastąpiły ot tak, jednego dnia, lecz były konsekwencją wielu długotrwałych i współgrających ze sobą procesów.

Współczesne korzenie klimatyzmu. Część III: Globalizm

Współczesne korzenie klimatyzmu. Część II: Zieloni

Współczesne korzenie klimatyzmu. Część I: Neomaltuzjanizm

Jak do tego doszło?

Słowem, które najlepiej obrazuje dzisiejszy stan społeczeństwa polskiego jest zobojętnienie. Podczas gdy ogromna część społeczeństwa zanurza się od prawie dwóch dekad w jałowym, kompletnie rujnującym polską wspólnotowość konflikcie politycznym między dwoma partiami konsekwentnie demontującymi Państwo Polskie, szerzy się całkowita obojętność i ignorancja w stosunku do realnych problemów i niebezpieczeństw zagrażających polskiej suwerenności. Co gorsza – media podtrzymują poziom świadomości społecznej na tak żałośnie niskim poziomie, że niemożliwa stała się już normalna i merytoryczna debata publiczna. Coraz częściej można też spotkać się z postawą, szczególnie ludzi młodych, którzy twierdzą, że kwestia polskiej niepodległości jest im w gruncie rzeczy obojętna. Nie powinno to nas dziwić, jeśli w sferze wartości postawę patriotyzmu wyparła postawa konsumpcjonizmu. Logicznym skutkiem tego procesu stała się zmiana społecznych priorytetów.

Po upadku komuny i „transformacji” ustrojowej kwestia polskiej niepodległości i suwerenności odeszła na dalszy plan. Nowe lewicowo-liberalne elity w sojuszu z post-komunistycznym elementem polskiej sceny politycznej przekonały społeczeństwo, że gwarantem przyszłej niepodległości i suwerenności Rzeczpospolitej powinny być czynniki zewnętrzne – mocarstwa i organizacje międzynarodowe. Tak oto zaprowadzono Polaków w ślepą uliczkę, wykorzystując w pełni kompleksy wychodzącego dopiero co spod sowieckiego buta społeczeństwa.

Postkolonialna mentalność Polaków ułatwiła wspomnianym elitom III RP konsekwentne osłabianie państwa i demontaż jego suwerenności. Już od lat 90. konsekwentnie i świadomie prowadzono do wyprzedaży narodowego majątku, likwidacji polskiego przemysłu, osłabienia polskiej armii, niepotrzebnej biurokratyzacji, obniżenia poziomu edukacji i szkolnictwa wyższego oraz stworzenia uprzywilejowanych warunków na rynku dla wielkich koncernów zachodnich przy jednoczesnym blokowaniu rozwoju polskiej przedsiębiorczości i powstawania klasy średniej.

Tych patologicznych zjawisk można by wymienić znacznie więcej, a wiele z nich, jak postępująca degeneracja cywilizacyjna poprzez promocję de facto antykultury w środkach masowego przekazu i instytucjach kulturalnych (tylko z nazwy) wynikało ze słabości państwa oraz słabości i braku organizacji społeczeństwa, skupionego na walce o przetrwanie w warunkach nowego, pseudokapitalistycznego ładu.

Zielone oszustwo, czyli Nowy Czerwony Ład

ETS 2 czyli nowy podatek dla wszystkich od 1560 do 7 000 zł

Centrum edukacyjne samouczek o CO2

Nie ma zagrożenia klimatycznego

W międzyczasie kwestia niepodległości i suwerenności stała się dla Polaków czymś jak gdyby abstrakcyjnym, o czym debatować nie ma nawet potrzeby. Skuteczna propaganda mediów lewicowo-liberalnych na rzecz polskiej akcesji do struktur Wspólnot Europejskich utwierdziła tylko Polaków w przekonaniu, że „koniec historii” faktycznie nastąpił, a w strukturach unijnych czeka nas przyszłość mlekiem i miodem płynąca. Wszystko było jednak oparte na fałszywym paradygmacie – wmówiono społeczeństwu, że Państwo Polskie jest zbyt słabe, a naród zbyt zaściankowy by rządzić się samemu, ergo należy ster nad polską państwowością oddać „starszym i mądrzejszym”, czyli „dojrzałym demokracjom” Zachodu.

Niecałe 20 lat od czasu polskiej akcesji nadal ogromna część społeczeństwa żyje tymi neokolonialnymi przekonaniami, dzieląc tę samą, lub może i większą niewiarę w zdolność polskiego narodu do samostanowienia. Jednakże wielu ludzi zdążyło na szczęście otworzyć oczy, a z czasem będzie ich coraz więcej, gdyż do coraz większych rzesz zacznie docierać, że wszelkie absurdy rodzące się w Brukseli i Strasburgu, to nie przypadkowe działanie głupich ludzi, lecz metodyczna realizacja określonego planu, którym jest (docelowo) federalizacja Unii Europejskiej, tj. stworzenie superpaństwa europejskiego sterowanego przez global-socjalistyczne euroelity z niemiecko-francuskiego nadania.

Unia Europejska i federalizacja

Przeczytaj inne artykuły:
Zrozumieć globalną władzę. Cz I struktury
Zrozumieć globalną władzę Cz II procesy
Po co nam własne państwo
Państwa na rozdrożu
Okupacja unijna i co dalej

Unia Europejska już dawno zatraciła charakter gospodarczo-politycznego związku suwerennych i niepodległych państw. Kolejne unijne traktaty takie jak traktat z Maastricht, traktat nicejski, aż po traktat lizboński konsekwentnie prowadzą Unię Europejską w stronę federalizacji, a ta wymaga jednocześnie ideologizacji (choćby po to by znacząco ujednolicić w państwach członkowskich systemy prawne). Dlaczego? Z jednej strony następuje bowiem poszerzenie kompetencji organów unijnych z Komisją Europejską na czele, z drugiej strony następuje stopniowe ograniczanie kompetencji państw członkowskich. Widać już wyraźnie, że z opisanych w 2017 roku przez Jean-Claude’a Junckera w Białej księdze w sprawie przyszłości Europy możliwych kierunków rozwoju Unii, postawiono na scenariusz zatytułowany „Robić wspólnie znacznie więcej”, a najlepszy dowód potwierdzający powyższą tezę stanowi treść umowy koalicyjnej rządu Republiki Federalnej Niemiec (SPD-FDP-Zieloni) z roku 2021, która mówi wprost, że celem integracji europejskiej powinno być „federalne, europejskie państwo związkowe, zorganizowane zgodnie z zasadą subsydiarności i proporcjonalności oraz kartą praw podstawowych” jako podstawami funkcjonowania. 

Czym charakteryzowałaby się taka Unia według Junckera? M.in. wprowadzeniem w życie unii finansowej i fiskalnej, „współpracą” w zarządzaniu granicami, wspólną polityka zagraniczną zarządzaną przez centralę oraz stworzeniem Europejskiej Unii Obrony (czyt. zalążku Armii Europejskiej), budżetem „zmodernizowanym i podwyższonym, uzupełnionym o zasoby własne”, a także szybszym i skuteczniejszym podejmowaniem i egzekwowaniem decyzji.

Jak powinniśmy interpretować te mgliste założenia eurokratów? Z racji, że Biała księga opublikowana została już 6 lat temu, a docelowym terminem realizacji jej założeń miał być rok 2025, możemy z perspektywy czasu opisać to na przykładach:

  • Wprowadzenie unii finansowej i fiskalnej miałoby służyć poszerzeniu kompetencji Komisji Europejskiej, pozwalającemu jej na nakładanie i ściąganie określonych podatków, a ponadto umożliwiałoby Unii m.in. uwspólnotowienie długu (wobec czego zabiegi też już podejmowano), co oznacza, uproszczając, że wszystkie państwa musiałyby brać na siebie długi będących na skraju bankructwa państw Południa takich jak Hiszpania, Włochy i Grecja (czyli wszyscy obywatele Unii musieliby płacić za niegospodarność rządów tych krajów).
  • Aby lepiej zrozumieć utopijny charakter projektu wspólnej polityki zagranicznej i Europejskiej Unii Obrony powinniśmy przyjrzeć się jak w praktyce mogłyby one wyglądać, gdyby zostały wprowadzone w życie przed eskalacją konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Otóż inwazja rosyjska na Ukrainę jednoznacznie wykazała, że interesy poszczególnych państw UE bywają tak całkowicie ze sobą sprzeczne, że niemożliwe byłoby realizowanie spójnej, bezkonfliktowej i korzystnej dla wszystkich polityki zagranicznej. Jaką bowiem politykę zagraniczną prowadziłaby Komisja Europejska w kwestii wspomnianego konfliktu – niemiecką czy polską? Połączenie ich wobec fundamentalnych różnic byłoby przecież niemożliwe. Podobnie wygląda kwestia Europejskiej Unii Obrony – interesy czyjej obrony narodowej realizowałaby taka struktura?
  • Kwestia budżetu uzupełnionego o „zasoby własne” doskonale pokazuje na czym polega delegacja kompetencji z poziomu krajowego na poziom federalny. Unia Europejska nie jest przecież w stanie wygenerować jakichkolwiek „zasobów własnych” w sposób inny niż poprzez przejęcie części wpływów budżetowych poszczególnych państw członkowskich. Unia – choć wielu ciągle zdaje się tego nie pojmować – nie posiada żadnych zasobów własnych, gdyż nie jest przedsiębiorstwem, którego usługi ktokolwiek by kupował. Wszystkie pieniądze jakimi Unia dysponuje, to pieniądze pochodzące z podatków obywateli państw członkowskich. Jeżeli więc Komisja Europejska występuje uzurpacyjnie o poszerzenie zasobów własnych, to znaczy, że zwyczajnie chce zabierać państwom członkowskim kolejne miliardy z ich własnych budżetów. W jakim celu? Warto pamiętać, że z naszych pieniędzy struktury unijne opłacają już ponad 30 tysięcy darmozjadów z Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.
  • Na czym miałoby polegać szybsze i skuteczniejsze podejmowanie decyzji? Cóż, jest to kwestia chyba najbardziej zawiła i mglista jednocześnie. Najbardziej logiczny scenariusz interpretacji tego sformułowania to przekształcenie Komisji Europejskiej w Rząd Europy – z przewodniczącym jako premierem. Jeżeli bowiem scenariusz federacyjny, pod którym podpisuje się dzisiaj Olaf Scholz, kanclerz najpotężniejszego członka Unii, miałby zostać zrealizowany faktycznie, Unia będzie potrzebowała ciała wykonawczego nadrzędnego względem rządów państw członkowskich.

Doświadczenie ostatnich lat wyraźnie pokazuje, że plany federalizacji UE wyprzedzają czasowo wszelkie założenia teoretyczne. Do przyspieszenia tego procesu bardzo zręcznie wykorzystano okres tzw. pandemii. Działania Komisji Europejskiej na przestrzeni ostatnich lat idą o wiele dalej niż zakładał nawet najbardziej „optymistyczny” scenariusz Junckera w roku 2017. Unia nie ma zresztą zamiaru zejść z raz obranego kierunku, o czym wielokrotnie wspominała p. von der Leyen i wszelkie mrzonki o reformie tej organizacji od środka mają na celu jedynie mydlić ludziom oczy, tworząc fałszywą nadzieję na to, że trendy federalizacyjne wewnątrz Unii da się odwrócić właściwymi wyborami politycznymi.

Na tym etapie należy odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie – jak to możliwe, że podczas gdy o wizji federalizacji UE mówią od lat oficjalne dokumenty, ważni przedstawiciele Komisji Europejskiej, a w ostatnim czasie nawet przywódcy niektórych państw członkowskich, wizja ta cały czas w oczach polskich mas zdaje się czymś kompletnie niezrozumiałym i nierealistycznym, teorią spiskową ludzi z antyunijną obsesją?

W tym momencie cofnę się do tego o czym pisałem na początku tego tekstu – społeczeństwo polskie swoją wiedzę o rzeczywistości czerpie przede wszystkim z mediów, a dominującym medium w dalszym ciągu pozostaje telewizja. Sytuacja na polskim rynku medialnym jest natomiast taka, że niezliczone kanały telewizyjne, radiowe, gazety oraz portale internetowe znajdują się w rękach obcego kapitału – także niemieckiego i francuskiego. Media te tworzą więc w Polsce propagandę przychylną projektom federalizacji – realizują na terytorium polskim propagandę obcych mocarstw za pośrednictwem polskojęzycznych „dziennikarzy”. Stąd też społeczeństwo nie jest informowane o tym jak naprawdę funkcjonuje Unia Europejska, tkwiąc w mylnych przekonaniach wpojonych mu jeszcze w czasach okresu przedakcesyjnego.

Czytaj także:
O propagandzie
Cała prawda, całą dobę

Pozwolę sobie w tym miejscu rozprawić się z dominującymi w polskiej przestrzeni publicznej mitami na temat Unii Europejskiej.

Mit IParlament Europejski ma znaczenie

Parlament Europejski w przeciwieństwie do parlamentów krajowych nie posiada inicjatywy ustawodawczej. Jest to instytucja w gruncie rzeczy całkowicie zbędna, której istnienie ma spełniać dwa podstawowe cele: 1) z propagandowego punktu widzenia ma podtrzymywać fikcję demokracji panującej w UE; 2) stanowi niebotycznie dochodowe koryto dla polityków lokalnych, często zbliżających się już do politycznej emerytury lub też od dawna na niej będących.

Istnienie instytucji parlamentarnej z nazwy, która nie posiada inicjatywy ustawodawczej i może wpływać na organ wykonawczy (Komisja Europejska) jedynie poprzez niewiążące wezwania do działania jest swoistym absurdem do kwadratu. Parlament teoretycznie dysponuje uprawnieniami takimi jak zatwierdzanie KE i jej przewodniczącego czy prawo uchwalania wotum nieufności wobec Komisji większością 2/3 głosów, ale jak wiadomo z praktyki – linia ideowa PE i KE jest zazwyczaj tak zbieżna, że niemożliwością zdaje się sytuacja, w której Parlament korzysta z tych uprawnień.

Pozostałe uprawnienia PE typu „prawo zadawania pytań komisarzom” lub „możliwość zadawania pytań Radzie” mogą wzbudzać jedynie śmiech.

Rozwinę teraz dwa podstawowe cele istnienia Parlamentu Europejskiego, o których wspomniałem wcześniej.

Podtrzymywanie fikcji demokracji. Unia Europejska szczyci się, że jedną z jej fundamentalnych „wartości” jest demokracja. Tymczasem jedyne demokratyczne wybory do którejkolwiek ze struktur unijnych, to właśnie odbywające się co 5 lat wybory do PE. Europejczycy mają więc demokratyczne prawo wyboru europosłów, którzy na kierunek działania Unii Europejskiej nie mają żadnego realnego wpływu. Demokracja Unii jest więc kompletną fikcją, gdyż realna decyzyjność znajduje się w rękach państw w Unii dominujących, dla których wyniki wyborów do europarlamentu nie mają żadnego znaczenia.

Źródło dochodów dla polityków. Europarlament liczy sobie 705 posłów (dla porównania w 1962 roku było ich 162, lecz później nastąpił lawinowy wzrost). Pensja europosła to w przybliżeniu 10 tysięcy euro brutto (7,5 tysiąca euro na rękę). W przeliczeniu na złotówki przy obecnym kursie euro poseł taki otrzymuje więc pensję sięgającą ponad 33 tysięcy złotych miesięcznie na rękę. Przez całą kadencję (5 lat) europoseł zarabia w europarlamencie w przybliżeniu 2 miliony złotych netto. Pokrycie pensji wszystkich europarlamentarzystów razem kosztuje europejskich podatników prawie 2 miliardy złotych brutto! Mowa tutaj o samych europarlamentarzystach określonej kadencji, a nie zapominajmy o wszystkich emerytowanych europarlamentarzystach czy pracownikach Europarlamentu, których jest znacznie więcej oraz przedstawicielach Komisji Europejskiej, którzy otrzymują jeszcze wyższe pensje. Unia Europejska jest więc maszynką do przemielania pieniędzy europejskich podatników na rzecz europejskich polityków, którzy mogą zostać milionerami jedynie przez sam fakt wybrania ich do PE.

Czy naprawdę opłaca się wydawać te wszystkie miliardy na instytucję, która cieszy się kompetencjami takimi jak „prawo do zadawania pytań”?

W ramach eksperymentu społecznego zachęcam czytelników do zadawania pytań na temat roli i funkcjonowania Europarlamentu w ramach struktur UE polskim zwolennikom Unii. Zakładam, że zdecydowana większość odpowiedzi jakie Państwo otrzymają nie będzie miała zupełnie nic wspólnego z rzeczywistością.

Mit II: Bez Unii bylibyśmy drugą Białorusią

Kolejny mit wykreowany przez europropagandę i wtłoczony w umysły Polaków sprawia, że nie są oni sobie w stanie wyobrazić sprawnego funkcjonowania Państwa Polskiego poza strukturami unijnymi. Istnieje tymczasem na terytorium Europy kilka państw, które jednoznacznie pokazują, że można nie należeć do Unii, a prosperować bardzo dobrze, czego przykładem są Szwajcaria, Islandia czy Norwegia. Co więcej, państwa te przynależą do strefy Schengen, co jednoznacznie obala kolejny mit, jakoby brak przynależności do UE uniemożliwiałby Polsce funkcjonowanie w ramach tego układu.

Ostatecznym dowodem na to, że wraz z Unią pojawił się w Polsce dobrobyt – zdaniem zwolenników UE – ma być dynamiczny rozwój polskiej gospodarki oraz infrastruktury w pierwszych latach po przystąpieniu Polski do UE. Fakty są jednak takie, że nie da się jednoznacznie stwierdzić czy rozwój ten wynikał tylko i wyłącznie z faktu, że Polska wstąpiła do Unii. Ewentualne pozytywne efekty ekonomiczne wynikające z przystąpienia Polski do UE (a obiektywnie stwierdzając, takie także były) pokryły się bowiem w czasie z dynamicznym rozwojem gospodarczym typowym dla państw, które od lat 90. przechodziły transformację ustrojową, której podstawą było odejście od kompletnie niewydolnej gospodarki centralnie planowanej. Kiedy spojrzymy na wskaźniki wzrostu gospodarczego to zobaczymy, że najbardziej stabilny długofalowo wzrost miał miejsce w latach 1993-2000, a załamanie przypadło dopiero na rok 2001 (spowolnienie trwało 2 lata). Nie jesteśmy więc w stanie jednoznacznie stwierdzić czy rozwój gospodarczy Polski bez wstąpienia do Unii Europejskiej nie wyglądałby mniej więcej tak samo jak wyglądał w rzeczywistości.

Dla porównania możemy przyjrzeć się tym państwom post-komunistycznym, które opóźniły swoje przystąpienie do UE względem Polski. Tak oto Chorwacja do czasu kryzys ekonomicznego, który bardzo mocno wpłynął na jej gospodarkę zaliczała w latach 2002-2007 konsekwnetny wzrost gospodarczy wahający się między 4.1-5.7%. Tak jak wspomniałem gospodarka chorwacka wyhamowała w obliczu kryzysu finansowego, ale po odbiciu, które nastąpiło w roku 2015 nie osiągała już wzrostu gospodarczego zbliżonego do tego z lat 2002-2007 (aż do roku 2021, co miało związek z „odbiciem” po lockdownach roku 2020).

Nie chodzi mi w tym momencie o to by na siłę udowadniać, że gospodarczo wyglądalibyśmy lepiej gdybyśmy do Unii Europejskiej nie wstąpili – nigdy się tego tak naprawdę nie dowiemy. Chodzi jedynie o walkę z wykreowanym mitem, jakoby przystąpienie do Unii było historyczną koniecznością, bez której nie uniknęlibyśmy biedy i zastoju. Jak pokazuje powyższy przykład Chorwacja nie będąc członkiem Unii w latach 2005-2007 (przed kryzysem) nie rozwijała się gospodarczo jakoś dramatycznie gorzej niż Polska. Warto wspomnieć też, że Rumunia, która przystąpiła do UE w roku 2007, notowała wzrost na poziomie 10.3% w roku 2004 czy 8% w roku 2006. Do osiągnięcia takich wskaźników nie był jej potrzebny zastrzyk funduszy z UE.

Mit III: Unia jest gwarantem polskiego bezpieczeństwa

Wbrew powtarzanemu często frazesowi, Unia Europejska nie jest sojuszem militarnym i obecność w niej nie stanowi z tego względu jakiejkolwiek gwarancji udzielenia realnego wsparcia w przypadku agresji zbrojnej na nasz kraj. Politycy, którzy wygłaszają tego typu stwierdzenia zwyczajnie wykorzystują fakt, że przynależność wielu krajów do UE pokrywa się z przynależnością do NATO, które – teoretycznie – jest zobowiązane do udzielenia militarnego wsparcia każdemu zaatakowanemu członkowi. Z militarnego punktu widzenia Unia Europejska nie jest więc żadnym gwarantem bezpieczeństwa Polski i nie istnieje żaden realny dowód na to, że nasza obecność w jej strukturach zmieniałaby cokolwiek w zachowaniu pozostałych państw członkowskich w przypadku konfliktu.

Podsumowanie

Unia Europejska stanowi raczkujące zagrożenie dla niepodległości Państwa Polskiego, gdyż oficjalnym kierunkiem jej działania jest federalizacja, która wiąże się ze stopniowym ograbieniem z kompetencji państw narodowych, a w konsekwencji ich likwidacją (lub zamianą w eurolandy, co w gruncie rzeczy oznacza to samo), aby nie stały one na przeszkodzie realizacji interesów sił taką federacją zarządzających. Jednym z podstawowych celów federalizacji Unii ma być podporządkowanie państw Europy Środkowo-Wschodniej dyktatowi najważniejszego unijnego państwa, które dysponuje w Unii największymi wpływami, czyli Republice Federalnej Niemiec. W aktualnym stanie rzeczy, przy istniejącej ciągle procedurze weta (do którego zniesienia otwarcie się dąży, co zgodne jest z jednym z punktów Junckera – usprawnieniem i przyspieszeniem procesów decyzyjnych) mniejsze państwa mogą w dalszym ciągu, mniej lub bardziej skutecznie, spowalniać lub blokować niemieckie inicjatywy.

Oczywiście nie jest powiedziane, że projekt federalizacji Unii zostanie „domknięty”. Wiele zależy od politycznych wyborów Europejczyków w najbliższych latach, które z punktu widzenia tegoż projektu będą kluczowe. Nie jest też powiedziane, że superpaństwo europejskie miałoby objąć wszystkich jej aktualnych członków. Być może presja federalizacyjna ze strony Niemiec i Komisji Europejskiej spowoduje implozję Unii, gdyż niektóre państwa w obawie o własne interesy i własną suwerenność mogą wówczas podjąć próbę wyjścia z unijnych struktur, jak uczyniła to kilka lat temu Wielka Brytania.

W całym tekście nie poruszyłem nawet kwestii ideologicznych zagrożeń płynących z poszerzania prerogatyw europejskiej centrali, a jest to kolejna, bardzo obszerna kwestia, która stanowi zagrożenie już nie tylko dla integralności naszego państwa, lecz także integralności naszej narodowej kultury i tożsamości. Unia Europejska jest dziś bowiem zdominowana ideologicznie przez nurty skrajnie lewicowe i nic nie wskazuje na to by ten stan rzeczy miał się w najbliższych latach zmienić. Nic więc dziwnego, że projekt federalizacji Unii całkowicie zgrywa się z jej orientacją ideologiczną. Lewica od czasów Marksa nie zmieniła się bowiem pod względem jednoznacznej wrogości do państw narodowych, które w jej optyce należałoby jak najszybciej odstawić na śmietnik historii.

Na koniec warto zwrócić na uwagę, że federalizacja Unii Europejskiej doskonale wpisuje się w założenia współczesnego globalizmu, który stanowi kolejne ukryte zagrożenie dla państw narodowych. O globalizmie jednak więcej w części II.

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
WESPRZYJ
 
 

27 marzec 2024

Chcesz zrozumieć dzisiejszy świat ? O co chodzi w Czerwonym, sorry Zielonym NieŁadzie ? Tudzież polskim Nowym Ładzie globalisty , bankstera Pinokia sorry Mateusza Morawieckiego Wszystkiego się dowiesz jak przeczytasz TYLKO pięć książek. Pięć...

24 marzec 2024

Ruch Obrony Polaków proponuje w Polsce ustrój prezydencki , likwidację Senatu oraz Sejm tylko 100 osobowy. PS: Czyli mniej darmozjadów o 460 osób :) Wspieraj RUCH OBRONY POLAKÓW Relacja filmowa oraz tramskrypcja najważniejszych tematów poruszonych...

23 marzec 2024

Pobierz plik petycji Co to za dokument? Jest to dokument oddolny, ogólnonarodowy, więc jest skierowany do każdego obywatela Polski. Jest to dokument bezpartyjny!!! Jest to petycja ułożona przez Marka Jarzynę, w odpowiedzi na zagrożenia wynikające z...

18 marzec 2024

300 stron starannie zebranych i zweryfikowanych faktów dotyczących historii, która rozgrywa się na naszych oczach, ale której realne znaczenie znają tylko nieliczni. Historii, którą czyta się jak najlepszy thriller polityczny, niebywałej i...

16 marzec 2024

Znani publicyści i dziennikarze śledczy: Witold Gadowski i Wojciech Sumliński powołali wraz z urzędującym prezydentem Siemianowic Śląskich , Rafałem Piechem - Ruch Obrony Polaków. Nie są jeszcze bliżej znane szczegóły związane z powołaniem ROP-u,...

16 marzec 2024

Koniec Polski? - Ile nam jeszcze zostało czasu? Niemcy grają swoją rolę, Unia Europejska swoją rolę, wojna na Ukrainie. Jakbyś mógł powiedzieć, co właściwie jest myślą przewodnią najnowszej książki i czemu jest to taki apokaliptyczny tytuł? W...

01 marzec 2024

Społeczeństwo polskie słysząc o zagrożeniach dla polskiej suwerenności i niepodległości instynktownie spogląda na wschód. Mało kto tymczasem zdaje sobie sprawę z tego, że Państwo Polskie nieustannie i konsekwentnie ograbiane jest z kolejnych swoich...

01 marzec 2024

Dzień dobry, nie bądź obojętny, podaj dalej, wyślij do znajomych, jest bardzo ważna sprawa. Polskim rolnikom protestującym grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. I to nie jest przenośnia, tylko bardzo poważna sprawa. Stąd moja prośba o takie...

01 marzec 2024

" Jeżeli globaliści uznali, że już czas, aby przerwać rolnicze protesty i zapobiec skokowemu wzrostowi liczby przebudzonyc h, najlepszym rozwiązaniem będzie odwrócenie uwagi i przekierowanie zainteresowania mas w zupełnie innym kierunku. Wojna jest...

29 luty 2024

JUDEJCZYKOWIE FALĄ NA NAS WALĄ - 24 stycznia 2023, w Parlamencie Europejskim odbyło się głosowanie w sprawie wyłączenia lasów z kompetencji krajowych i przeniesienie do wspólnej polityki leśnej. Media rządowe biły na alarm: Berlin chcą położyć łapę...

29 luty 2024

" Poniższy tekst będzie o szczepionkach, głównie tzw. „obowiązkowych”. Ten tekst nie ma w żadnym stopniu zniechęcić kogokolwiek z Państwa do szczepień. Nie jest jego celem również zachęcanie. Chcę jedynie, abyście Państwo zapoznali się z...

22 luty 2024

... trzeba zużyte ukraińskie mięso armatnie zastąpić nietkniętym polskim. I taki właśnie interes ma prezydent Józio Biden do pana prezydenta Dudy: wiecie, rozumiecie Duda; wy chcieliście przeprowadzić unię z Ukrainą...

19 luty 2024

Napływ produktów rolnych z Ukrainy, ograniczenia narzucone rolnikom przez Zielony Ład, czy zbyt wyśrubowane wymogi środowiskowe we Wspólnej Polityce Rolnej - to przyczyny kryzysu, który zagraża przetrwaniu gospodarstw rolnych - wskazuje Federacja...

15 luty 2024

W dniu 29 stycznia na kanale Centrum Edukacyjne Polska Krzysztof Baliński, były ambasador w Syrii i Jordanii, omawiał swoją nową książkę Polska czy UkroPolin . Ta prezentacja skłania do refleksji, czym tak naprawdę jest Polska i czy to jeszcze...

01 luty 2024

KIM SĄ DYRYGENCI WSPÓŁCZESNEJ EUROPY 🇪🇺 CZY JESTEŚMY ZARZĄDZANI PRZEZ SIŁY ZEWNĘTRZNE ? KALENDARZ SPOTKAŃ RUCHU OBRONY POLAKÓW - GADOWSKI, PIECH, SUMLIŃSKI więcej na Ruchu Obrony Polaków " Jak to jaki 37 czy tam 33 miliony ludzi. Trzeci czy...

26 styczeń 2024

Znani publicyści i dziennikarze śledczy: Witold Gadowski i Wojciech Sumliński powołali wraz z urzędującym prezydentem Siemianowic Śląskich a zarazem liderem partii Polska Jest Jedna, Rafałem Piechem - Ruch Obrony Polaków. Nie są jeszcze bliżej...

Sorry, this website uses features that your browser doesn’t support. Upgrade to a newer version of Firefox, Chrome, Safari, or Edge and you’ll be all set.